© PIBR – wszelkie prawa zastrzeżone
godz. 19:00, 21.11.2024 r.
Wywiad z Krzysztofem Burnosem, prezesem Krajowej Rady Biegłych Rewidentów możemy przeczytać w sierpniowym numerze RACHUNKOWOŚCI, a także dzięki uprzejmości Redakcji u nas.
Działalność samorządu biegłych rewidentów i sytuacja zawodowa biegłego zależą dziś w dużym stopniu od odgórnych regulacji. Wasze obowiązki, uprawnienia i obszary aktywności to efekt politycznych i urzędniczych decyzji. Czy taki model nie wydaje się Panu anachroniczny?
To mocne stwierdzenie. Wolę model nieaktualny i nieadekwatny, zwłaszcza w kontekście zadań, jakie stoją przed zawodem biegłego rewidenta. Krajowa Izba Biegłych Rewidentów (KIBR) jest dziś organizacją przede wszystkim o charakterze administracyjnym. Wywiązujemy się z obowiązków ustawowych i robimy to dobrze, ale wciąż jesteśmy zbyt pasywni w stosunku do wyzwań, jakie przyniesie przyszłość i w dużej mierze zależni od regulatora. To model charakterystyczny dla państw Europy Wschodniej i Środkowej, zakorzeniony w przeszłości.
Dziś cała profesja jest uzależniona od usług regulowanych, wymagających wykonania z mocy prawa.
W wielu obszarach tak właśnie jest. Gdy pojawia się widmo ograniczenia rynku usług regulowanych, świadczonych przez biegłych rewidentów, my czekamy z nadzieją, że do tego nie dojdzie. A powinniśmy móc powiedzieć: "Ograniczajcie, jeśli chcecie, i tak mamy mocną pozycję na rynku. Przedsiębiorstwa wiedzą, że bez korzystania z naszych usług będzie im o wiele trudniej". Bezwzględnie musimy się uniezależnić od zakresu obowiązkowych badań sprawozdań finansowych.
I właśnie taki kurs obierze samorząd, za którego sterem stanął Pan jako nowy prezes?
Startowałem w wyborach z hasłem zmiany, bo potrzebny jest samorząd, który skupia się na sterowaniu sprawami, które żywotnie interesują zawód, na kreowaniu jego przyszłości, a nie dopasowywaniu się do tego, co rzeczywistość przynosi. Potrzebny jest samorząd mniej zależny od tego, czy zostaną mu powierzone, czy odebrane określone zadania.
Musimy naszą działalność widzieć w dwóch obszarach - regulowanym przepisami i nieregulowanym. I rozwijać się przede wszystkim w tym drugim obszarze. Wzbogacać wachlarz usług nieregulowanych i uświadamiać przedsiębiorstwom płynące z nich korzyści. Pokazywać, że biegli rewidenci mają interdyscyplinarne kompetencje. Małe i średnie firmy potrzebują dziś eksperta od księgowości, finansów i podatków w jednym, bo nie stać ich na jednoczesne zatrudnianie wielu ekspertów. Nie ma zaś lepszego specjalisty na rynku, łączącego te wymienione kompetencje, niż biegły rewident. Jesteśmy swego rodzaju doradcami biznesowymi.
Tylko że przedsiębiorstwa musiałyby mieć świadomość, że biegli rewidenci posiadają te kompetencje. Co więcej - musiałyby dostrzec korzyści ze współpracy. Dziś patrzy się przede wszystkim na koszty takich usług, co zresztą widać w spadkach ich cen.
Słusznie. Ale doprowadzenie do zmian w tym zakresie to właśnie jest rola samorządu. Widzę ją w trzech obszarach. Budowanie kompetencji biegłych rewidentów, merytorycznych, ale także - w jakimś stopniu - sprzedażowych. To po pierwsze. Budowanie sojuszy z organizacjami skupiającymi przedsiębiorców, udział w ważnych wydarzeniach gospodarczych - to po drugie. I wreszcie po trzecie - Izba musi aktywnie identyfikować zagrożenia, jak i szanse dla profesji. Jeśli spada zainteresowanie jakąś usługą, musimy to natychmiast wyłapywać.
I co dalej?
Trzeba ocenić przyczynę spadku zainteresowania daną usługą. Zastanowić się czy jest to zjawisko chwilowe, czy może strukturalne, trwałe. Badanie sprawozdań finansowych to dobry przykład. Zainteresowanie tą usługą spada, szczególnie wśród małych i średnich przedsiębiorstw. Uważam, że błędem samorządu było przez lata brak zachęcania do rozmowy o innej usłudze, w pewnej mierze zastępującej badanie, na przykład o usłudze przeglądu. Powstały warunki do utrzymania progów obowiązkowego badania - samorząd zaniechał wówczas dyskusji na ten temat. A to poważny błąd, z odroczonymi konsekwencjami. Przecież progi w każdej chwili mogą ulec podwyższeniu, a środowisko powinno być na wywołane tym zmniejszenie rynku badań lepiej przygotowane. Musimy szukać alternatywnych produktów i usług, które możemy oferować i przekonywać konsumentów do korzyści, jakie przynosi im nasza oferta. Ona już dawno nie ogranicza się do badania sprawozdań finansowych.
Jakie - przykładowo - produkty i usługi ma Pan na myśli?
Coraz więcej księgowych będzie bez certyfikatu Ministerstwa Finansów. Może przyjść taki czas, kiedy małe firmy będą miały problemy, z którymi będą się kierować bezpośrednio do biegłych rewidentów. Pojawi się naturalna, rynkowa konieczność skorzystania z naszych usług. I to jest dla nas szansa. Kolejna szansa na uniezależnienie się od regulatora.
A inne obszary?
Z diagnozą trzeba poczekać. Widzę ogromne wyzwanie dla całej Krajowej Rady. Odpowiedź na to pytanie powinna być przemyślana i pojawić się niebawem, dzięki środowiskowej dyskusji nad przyszłością zawodu.
Ja jednak dopytam: gdzie jeszcze ich szukać?
Jest na przykład projekt Zielonej Księgi UE na temat rozwoju rynków kapitałowych opartego na innych źródłach finansowania niż giełda czy banki. A dostęp do źródeł finansowania oznacza, że już finansowany lub dopiero ubiegający się o nie, musi się rozliczyć - zarówno przed uzyskaniem finansowania, jak i w czasie korzystania z niego. Musi przedstawić wiarygodne informacje o sobie niezbędne do podjęcia decyzji inwestycyjnej. To potencjalny rynek dla usług biegłych rewidentów - jako dostarczycieli usług eksperckich z zakresu rachunkowości i podatków. A te są również bezpośrednim produktem działań audytorskich. Bo jak biegły rewident świadczy usługi na rzecz wielu firm, i zobaczy wiele modeli biznesowych i pozna wiele problemów, to staje się naturalną skarbnicą wiedzy.
Ma pan pomysł, jak biegli rewidenci mogą zwrócić uwagę biznesu na swoje kompetencje?
Przede wszystkim trzeba pokazywać przedsiębiorstwom, rynkowi ogromny potencjał niewykorzystanych korzyści, jaki drzemie we współpracy firm z biegłymi rewidentami. Musimy eksponować unikalny zestaw kompetencji, jakim dysponuje nasz zawód. Jesteśmy przecież ekspertami księgowymi, znamy się na podatkach i finansach, znamy się na regulacjach prawnych, zarządzaniu ryzykiem. Czy jest ktoś inny, kto może oferować tak interdyscyplinarne spojrzenie na biznes?
No dobrze, ale czy może Pan powiedzieć, że dziś sami biegli rewidenci są świadomi potencjału, jakim dysponują?
To bardzo istotny problem. Dotąd KIBR był nieobecny w debatach o problemach małych i średnich przedsiębiorstw. A to błąd. Powinniśmy pokazywać, że te problemy znamy i potrafimy je rozwiązywać. Niestety trzymamy się kurczowo badania sprawozdań finansowych i jesteśmy głównie kojarzeni z kontrolą bilansu. Ale takie postrzeganie zawodu trzeba zmienić - a na wstępie - u samych biegłych rewidentów. Nie wystarczy zmiana mentalności zleceniodawców z rynku. Na szczęście część przedstawicieli naszego środowiska przeszła już tę zmianę postrzegania. Część małych podmiotów uprawnionych zdywersyfikowała już źródła przychodu - połowę czerpie z audytu, a połowę z innych usług. Przyszłość zawodu nie może zależeć od wysokości obowiązkowych progów badań.
Skoro o tym mowa: delegaci niedawno zakończonego Krajowego Zjazdu Biegłych Rewidentów wyrazili oczekiwanie, że samorząd zwiększy wysiłki na rzecz poszerzenia zakresu usług regulowanych.
Rzeczywiście część osób zgłaszała taki postulat. Myślę, że ta presja bierze się z obawy o zawodową przyszłość. Jednak w warunkach spowolnienia gospodarczego, ułatwień dla małych i średnich przedsiębiorców trudno wyobrazić sobie polityków, którzy zdecydują się na taki krok. Jeśli połączyć to z dążeniami sprzyjającymi deregulacji trzeba sobie jasno powiedzieć -zwiększanie rynku na mocy przepisów jest trudne, choć nie zaniechamy działań w tym zakresie. Właściwie należy zadać inne pytanie. Czy zabieganie o zwiększenie rynku usług obowiązkowych powinno być podstawowym sposobem rozszerzania rynku usług świadczonych przez biegłych rewidentów?
A nie? Wydaje się, że to gwarancja interesów biegłych rewidentów.
Doraźnie może tak. Docelowo hamuje to rozwój profesji, ponieważ wytwarza wrażenie, że potrzeba naszych usług nie wynika z obiektywnej konieczności, ale bierze się przede wszystkim z ustawowego wymogu. Wolałbym żeby wynikała z potrzeby rynku. Wiem, że brzmi do idealistycznie. Ale rynek musi docenić korzyści, jakie realizuje dzięki naszym kompetencjom. Żeby to było możliwe, musi je wcześniej dostrzec. Dlatego przed nami ogromna praca.
Wraca więc kwestia wizji samorządu. Promujący szczególne kompetencje biegłych rewidentów, i jaki jeszcze?
Aktywny i widoczny. Musimy być w Polsce liderami dyskusji o kształcie rachunkowości, sprawozdawczości finansowej, rewizji finansowej, przejrzystości informacji. Głos KIBR musi być słyszalny i musi być oczekiwany. KIBR musi też być wzorem i oparciem dla rozwoju rewizji finansowej w krajach naszej części Europy. Powinniśmy podejmować wspólnie decyzje na rzecz rozwoju zawodu w Europie. To już się dzieje. Mamy Grupę Wyszehradzką. Przykładem tej współpracy jest chociażby uczestnictwo p. Marii Rzepnikowskiej, członka poprzedniej KRBR, w zarządzie Europejskiej Federacji Księgowych FEE czy prezes FEE pochodzący z Czech - to jest efekt wspólnych uzgodnień w ramach grupy.
Polska regionalnym liderem?
Tego nie przesądzam. Na pewno jednak więcej osiągniemy w sojuszach. Może w przyszłości będzie zgoda na to, aby tę współpracę rozszerzyć także o inne kraje. Pamiętajmy też, że dzięki wysokiej jakości usług świadczonych przez polskiego biegłego rewidenta, firmy z Polski będą mogły utrzymywać lepszą komunikację z przedsiębiorcami zagranicznymi, a to sprzyja lepszej integracji Polski z Europą Zachodnią. Jeżeli system gospodarczy Polski będzie dobrze zintegrowany z innymi systemami gospodarczymi, to całe państwo będzie silniejsze. A o tę jakość pracy audytorów dba właśnie samorząd. Temu służyło wdrożenie międzynarodowych standardów badania (MSB) jako obowiązujących standardów badania.
Biegli rewidenci mają teraz trzy lata na przygotowanie się do stosowania MSB. Jak samorząd zamierza ich w tym wspierać?
Odbył się cykl szkoleń w ramach grantu szwajcarskiego, w których udział wzięło wiele koleżanek i kolegów z całej Polski. Te szkolenia były potrzebne i pożyteczne, ale są wciąż niewystarczające. Dotykały zbyt mocno sfery postulatywnej (co trzeba zrobić), za mało było "warsztatu" (jak to zrobić). W rzeczywistości nie wszyscy biegli rewidenci są świadomi, co muszą w swojej praktyce zmienić.
To znaczy, co dokładnie ich czeka?
Muszą zmienić przede wszystkim sposób działania na etapie planowania badania, a więc rozpoznania, gdzie mogą się kryć zniekształcenia, czym mogą być spowodowane, i jak z dużą pewnością rozpoznać stan faktyczny. To nie jest tak, że proces badania zgodny z MSB jest całkowicie odmienny od dotychczasowego, opartego na standardach krajowych. Każde badanie opiera się na typowych, niezmiennych technikach. Pytanie tylko, jak i kiedy je stosować? Dziś biegli rewidenci w większości stosują wszystkie techniki, w stosunku do wszystkich obszarów sprawozdawczości. A to nie jest konieczne. Dla mnie MSB to szansa na optymalizację procesu badania, bo możemy skupić się wyłącznie na tym, co jest ważne dla osiągnięcia celu badania, a więc wydania miarodajnej opinii o wiarygodności sprawozdania finansowego i leżącym u jego podstaw systemie księgowości. Ale oczywiście będą też obszary, którym biegli rewidenci będą musieli przyjrzeć się wnikliwej niż dotychczas; nieodzowne będą chociażby głębsze analizy ryzyka oszustw czy możliwości kontynuacji działalności.
Skala zmian, jakie niosą międzynarodowe standardy badania, jest znacząca. Ich wdrożenie nie wydaje się proste.
Dlatego dobrym pomysłem byłby system alertów dla biegłych rewidentów, które informowałyby, co się zmienia w stosunku do dotychczasowych standardów. Wiadomo, że jesteśmy w okresie zmian i pierwszy rok stosowania MSB pewnie nie przyniesie doskonałych wyników. Powinna to zrozumieć Krajowa Komisja Nadzoru (KKN) i powinna to zrozumieć Komisja Nadzoru Audytowego (KNA). Będą błędy, trzeba je identyfikować, trzeba rekomendować, żeby podmiot uprawniony zmienił praktykę i w przyszłości błędu nie powielał. Oczywiście pojawią się też błędy nie do zaakceptowania. Jeśli biegły rewident nie będzie identyfikował i szacował ryzyka badania, to stworzy sytuację nie do przyjęcia. Ale jeśli będzie to robił w sposób niedoskonały, to trzeba mu dać szansę na poprawę i doskonalenie praktyki. To będzie jednocześnie duże wyzwanie dla systemu szkoleń. Oczywiście szkolenia muszą uwzględniać obserwacje KKN i KNA, dotyczące rodzajów i częstotliwości wykrytych podczas kontroli błędów badania.
Pańska dotychczasowa aktywność w samorządzie skupiała się w dwóch obszarach: działalności małych i średnich firm audytorskich oraz na szczeblu międzynarodowym. Czy płyną z tego jakieś wnioski dla Pańskich zamierzeń?
Małe i średnie firmy audytorskie przez lata były traktowane po macoszemu, zresztą nie tylko w Polsce. Zawsze mówiło się głównie o audycie. Bez względu na to czy badanie wykonywała mała, czy duża firma audytorska. To budowało wrażenie, że oczekuje się identycznego działania biegłego rewidenta, bez względu na wielkość badanej jednostki. Dobrym tego przykładem są też MSB. Nie uwzględnia się w nich tego, że z pewnych działań biegły rewident możne zrezygnować ze względu na mniejszą złożoność danej badanej firmy. Jest to tzw. skalowalność lub proporcjonalność, o której mówię od ośmiu lat. Cztery lata temu udało mi się przenieść dyskusję na ten temat na forum publiczne. Myślę, że dziś także dzięki tej aktywności - mówimy już nie tylko o skalowalności wymogów zawartych w poszczególnych standardach badania, ale o skalowalności całego systemu badania. I taki właśnie pogląd jest już wbudowany w nowe przepisy unijne. Teraz przepisy te musimy skonsumować przy tworzeniu regulacji krajowych.
Dlaczego jest to istotne?
A dlaczego te same zasady niezależności biegłego rewidenta, który bada jednostki zainteresowania publicznego (JZP), mają być stosowane przy podejmowaniu badań małych i średnich firm? Jakie jest tego uzasadnienie? Skoro tęgie głowy w UE zdecydowały, że skalowalność jest racjonalnym, w pełni zasadnym, rozwiązaniem, to powinno się ją wziąć pod uwagę wdrażając przepisy unijne do prawa krajowego. Bo UE zależało na tym, żeby bezpośrednie czynności kontroli wykonywane przez organ nadzoru publicznego, nadzorujący samorząd biegłych rewidentów, skupiły się na podmiotach uprawnionych badających JZP. Działania kontrolne dotyczące pozostałych podmiotów uprawnionych powinny być delegowane na samorząd.
Wspomniał Pan o szkoleniach biegłych rewidentów z zakresu MSB finansowanych z grantów szwajcarskich. Jakie jeszcze działania są planowane w ramach tego grantu?
W moim odczuciu za dużą wagę przykładamy do przedsięwzięć finansowanych z dotacji. Staliśmy się niewolnikami grantu i uzależniliśmy realizację wielu cennych inicjatyw od czasochłonnych procedur pozyskiwania środków. Uważam, że przygotowanie biegłych rewidentów do stosowania MSB jest tak istotne, że nie można czekać z rozpoczęciem aktywnych działań na decyzje od nas niezależne. Czas ucieka. Musimy działać. A to wymaga inwestycji. Ale za jej cenę biegli rewidenci dostaną narzędzia potrzebne do sprostania wymogom, jakie stawiają MSB i poczucie bezpieczeństwa, że poprawnie stosują MSB.
A konkretnie?
Mamy już obiecaną dokumentację biegłego rewidenta od Szkockiego Instytutu Biegłych Rewidentów. Mam nadzieję, że już w tym roku biegli rewidenci uzyskają do niej dostęp. Ale to nie wystarczy. Potrzebne będą spotkania środowiskowe i szkolenia wyjaśniające, jak sporządzać i stosować tę dokumentację. Nie jest to bowiem dokumentacja wzorcowa - jak ją mylnie niektórzy określają. To jest narzędzie ułatwiające zaprojektowanie i wykonanie badania. Dokumentacja jest dopiero wynikiem zastosowania różnych procedur badania. A my musimy nauczyć biegłych rewidentów przede wszystkim tego, jak dostosować procedury do konkretnego badania. Każde zlecenie badania jest inne i każde zlecenie wymaga ostatecznie zastosowania innego zestawu procedur, który to zestaw zależy od specyfiki badanej jednostki, a w szczególności od czynników składających się na ryzyko istotnego zniekształcenia sprawozdania finansowego.
Najbliższe lata to też inna duża zmiana, która czeka biegłych rewidentów - wdrożenie unijnej dyrektywy reformującej rynek audytorski. Jaki kierunek, Pana zdaniem, powinno obrać Ministerstwo Finansów wdrażając tę reformę.
Nie można nie wziąć pod uwagę zasady proporcjonalności, o której wspominałem. Nie można traktować badań JZP i pozostałych tak samo rygorystycznie. Byłoby to sprzeczne z duchem reformy. Dyrektywa zawiera jasny zapis, mówiący, że kraje członkowskie powinny zapewnić proporcjonalność stosowania standardów badania, a także że muszą zapewnić proporcjonalność podczas kontroli jakości badań przeprowadzonych przez podmioty uprawione. Wyraźnie zapisano, że ostrzejsze zasady niezależności mają dotyczyć biegłych rewidentów i firm audytorskich badających JZP. To samo dotyczy tzw. usług zakazanych. Unijny ustawodawca wyraźnie zdefiniował sferę badań JZP i pozostałych jednostek. Do badania mniejszych firm stosuje się mniejsze wymogi, podobnie jak mniejsze są obowiązki sprawozdawcze tych jednostek. I co ważne - dotyczy to również małych JZP. To jest bardzo wyraźny duch regulacji. Nie wyobrażam sobie, żeby w Polsce wymagały przestrzegania te same zasady niezależności przy badaniu mniejszych podmiotów jakie wiążą przy badaniu jednostek strategicznych dla polskiej gospodarki. O tym mówi Dyrektywa i Rozporządzenie Unii. Regulator europejski jasno wskazał, że należy skupić się na systemowo ważnych jednostkach, czyli takich, których upadek byłby dotkliwy dla systemu gospodarczego danego kraju. Tak też powinny być w Polsce postrzegane JZP. Przecież JZP to właśnie jednostki o strategicznym znaczeniu dla gospodarki.
Dużo zadań, szerokie horyzonty. A od czego samorząd zacznie pracę już dziś?
W pierwszej kolejności opracujemy harmonogram działań Krajowej Rady, który uwzględniał będzie - z jednej strony - oczekiwania delegatów zawarte w uchwale programowej Zjazdu, a z drugiej strony określać - działania niezbędne, aby sprostać wyzwaniom, o których mówiłem. Następnym krokiem będzie powołanie komisji i zespołów, które będą czuwać nad realizacją przyjętych zadań. Chcę zaktywizować członków naszego samorządu do pracy na rzecz rozwoju zawodu i rozwiązywania bieżących problemów. Jesteśmy otwarci na wszystkie pomysły, także pochodzące spoza grona członków organów KIBR. Przed nami również szereg spotkań z przedstawicielami regulatorów i organów nadzorujących działalność Izby oraz naszymi dotychczasowymi partnerami. Zamierzam im przedstawić nową wizję naszego samorządu i zadeklarować gotowość ściślejszej niż dotąd współpracy, co wynika z naszej proaktywnej postawy.
Dziękujemy za rozmowę.
Redakcja "Rachunkowość" - audytor
Jeżeli chcesz otrzymywać wiadomości o bieżącej działalności PIBR, przejdź do strony z zapisami.