© PIBR – wszelkie prawa zastrzeżone
godz. 09:19, 23.11.2024 r.
W wywiadzie dla „DGP” Jarosław Dac przestrzega, że Wirtualne uczestnictwo biegłego rewidenta w spisie z natury może być bardzo ryzykowne, szczególnie w nowych podmiotach, z którymi audytor dopiero zaczął współpracę.
W dodatku „Rachunkowość i Audyt” z 12.10 opublikowany został obszerny wywiad z Jarosławem Dacem, członkiem Krajowej Rady Biegłych Rewidentów. Rozmowa dotyczyła wpływu pandemii i ograniczeń z nią związanych na proces inwentaryzacji. Jak przestrzega Jarosław Dac, „Przede wszystkim należy pamiętać, że w czasie różnego rodzaju kryzysów wzrasta ryzyko oszustw. Tak jest również w czasie pandemii, kiedy sytuacja wielu firm znacznie się pogorszyła. To tworzy presję, żeby w sprawozdaniu pokazać lepszy obraz działalności, niż jest on w rzeczywistości”. W jego opinii z tego właśnie powodu „tak ważne jest właściwe przeprowadzenie inwentaryzacji i odpowiednia kontrola biegłego rewidenta nad nią”.
Jarosław Dac zwraca uwagę na ryzyko zachorowania podczas np. przeprowadzania spisu z natury. Proponuje, aby tak wybrać datę inwentaryzacji, aby ograniczyć to ryzyko - „Na przykład tam, gdzie zachorowań jeszcze nie było, nie należy zwlekać z inwentaryzacją. Warto też rozważyć wyznaczenie mniej licznych zespołów spisowych. Oczywiście trzeba pamiętać, że muszą się one składać co najmniej z dwóch osób, a wśród nich nie może być tej, która odpowiada za dany towar. Liczbę pracowników w zespole trzeba też dostosować do specyfiki danego zapasu. Z kolei, gdy podczas inwentaryzacji pracuje równolegle kilka zespołów spisowych, to trzeba tak zaplanować pracę, aby ich kontakt był w miarę możliwości ograniczony”.
W odpowiedzi na pytanie dotyczące inwentaryzacji online, Jarosław Dac ostrzega, że jest to metoda obarczona istotnymi ryzykami i „szczególnie trudno byłoby ją zastosować w pierwszym roku współpracy z badaną firmą. Biegły rewident, który nie zna jednostki, nie widział magazynów, nie wie, jak one funkcjonują, jak są składowane towary, nie będzie miał odniesienia ani pewności, że wyniki inwentaryzacji nie były zmanipulowane”. Innym ryzykiem jest to, że „biegły rewident przy zdalnej obecności nie może być pewien, w jakim stanie są towary, czy osoba, która obsługuje urządzenie, przez które łączy się audytor, pokazuje właściwy magazyn. Oczywiście, jeżeli audytor współpracuje od kilku lat z danym podmiotem, to ryzyko takie maleje, bo ma doświadczenia, na podstawie których może ocenić, czy inwentaryzacja została przeprowadzona prawidłowo. Jednak będzie mieć trudność z potwierdzeniem, czy np. towary, które liczy zespół spisowy, w jakiejś części, np. z powodu lockdownu, nie są przeterminowane i powinny zostać odpisane”.
Mówiąc o sposobach wykrycia oszustw w przypadku inwentaryzacji zdalnej, Jarosław Dac wskazuje, że „Można weryfikować pewne ryzyka, opierając się na analizie danych i sprawdzać, czy nie zadziało się w firmie coś nietypowego. Oczywiście jest to uzasadnione, gdy audytor ma zaufanie do wcześniejszych danych. Jest to metoda, którą można wykorzystać również do weryfikacji innych pozycji - nie tylko zapasów, lecz także innych składników sprawozdań finansowych. Oczywiście nie zawsze biegły rewident jest w stanie oszustwo wykryć, w szczególności jeżeli w oszustwo jest zamieszana większa liczba osób, w tym podmioty zewnętrzne, gdyż do ich danych audytor nie ma dostępu. W każdym wypadku biegły rewident powinien się kierować zawodowym sceptycyzmem”.
Artykuł w formie cyfrowej dostępny jest na stronie.
Jeżeli chcesz otrzymywać wiadomości o bieżącej działalności PIBR, przejdź do strony z zapisami.